Ta strona została uwierzytelniona.
6
ELIZA ORZESZKOWA
jedna, z robotą i swemi myślami, wpadała zawsze w humor wesoły.
Ta iskra lubiła samotność. Ta główka młoda miała o czem myśleć. Nigdzie zaś nie czuła się tak samotną, nie myślała tak dobrze, jak w tej altance bzowej. Tam, za sztachetami nizkiemi ciągnęła się alea cienista z drzew bardzo starych, które rozstępowały się naprzeciw altanki, ukazując za trawnikiem rozległym pałac nieduży, ale piękny, z dwiema basztami i trzema szeregami okien wysokich a wązkich.
Ciemno-popielata ściana pałacu, jego okna i balkony wysuwały się z nad krzewów rozrzuconych po trawniku wspaniale i tajemniczo.
Tajemniczość pochodziła z milczenia, panującego zawsze w pa-