Ta strona została uwierzytelniona.
173
PIEŚŃ PRZERWANA
On czytał:
— »Płonęła wonna jak kadzidło miry,
I widać było, że nie wiedząc płonie,
Głębszymi oczu stały się szafiry,
I prędsza fala białości na łonie...«
Jej oddech stawał się szybszym. Czy to sen? Czy już umarła i weszła do raju? Z więzi kwiatów, obok niej leżącej, rozpływa się napowietrzny trunek zapachów; z drugiej strony głos piękny i wzruszony czyta:
— »Jest chwila, gdy się ma księżyc pokazać,
Kiedy się wszystkie słowiki uciszą,
I wszystkie liście bez szelestu wiszą,
I ciszej źródła po murawach dyszą...«
Liście bez szelestu padały z drzew to tu, to ówdzie; aleja dyszała spokojem i zaczynała nabierać zmierzchu. On czytał: