Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.
218
ELIZA ORZESZKOWA

pani swojej i zrządził tam psotę wielką, bo pończochę z kłębkiem na ziemię zrzucił i sam łapy w niej zaplątał.
— Psik! — zawołała Dutkiewiczowa, — psik! na poduszkę! A na poduszkę!
Chustką, wydobytą dla otarcia oczu mokrych, trzepnęła kota, który zeskoczył z kolan, ciągnąc za sobą pończochę, druty, nici, wszystko, co tam było. Ale nikt nie zwrócił uwagi na losy pończochy, ani wplątanych w nią łap kocich. Książe Oskar stał teraz tuż przed babiną, która chciała kończyć zdanie przerwane.
— Chociaż uboga, książe panie, ale...
— Niech pani nie kończy... wszystko, coby pani mogła mi