Ta strona została uwierzytelniona.
22
ELIZA ORZESZKOWA
duże, bardzo szafirowe, miały pod czołem, przekreślonem zmarszczką głęboką, uśmiech żartobliwy. W tym uśmiechu oczu, w postawie, w sposobie mówienia, trochę powolnym i rozdzielającym sylaby wyrazów, nie było wcale niegrzeczności, ale z całej osoby nieznajomego uderzała pewność siebie i wytworność, które ją mieszały. Przytem wiedziała, że młoda panna nie powinna wdawać się w długie rozmowy z ludźmi nieznajomymi, ale paliła ją poprostu ciekawość: kto to taki? Skąd i jakim sposobem znalazł się w tem miejscu, zazwyczaj bezludnem? Myślała: jakby to się zapytać? — ale żadna forma zapytania nie przychodziła jej do głowy. Szyła tedy, a przez głowę