Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.
— 101 — 

wyjaśnień. Pani Izabella grzeczną była i dobrą, Żytnicka zaś nie umiała po francuzku wcale, a Sanicka, niegdyś władająca językiem tym wybornie, teraz już wyrażała się nim z niejaką trudnością, co sprawiało jéj męczarnie nieopisane i do ukrycia niepodobne. Obie te panie, nie mówiące, albo z trudnością mówiące po francuzku, nie mówiły téż po angielsku, ani po włosku, tak, że w obecności ich gospodyni domu, dobra i grzeczna, inaczéj jak po polsku mówić nie mogła i nie chciała. Goście stosowali się do gospodyni domu, chociaż w różnéj mierze i nie z jednaką rezygnacyą. Dla Pomienieckiego kwestya języka dość obojętną być musiała, bo w ogóle więcéj słuchał niż mówił; ale żywa i mówna hrabina Cezarya buntowała się widocznie przeciw więzom, narzuconym jéj językowi, bo nietylko że z Adolfiną witała się po francuzku, ale, skończywszy powitania, zwróciła się do pani Izabelli z zapytaniami i wykrzyknikami francuzkiemi.
— Cóż daléj? cóż daléj? Izo! Zaciekawiłaś mię nadzwyczajnie! nigdy tam nie byłam. Tak zawsze czasu niemam, ale to musi być czarujące i sprawiać effekt zupełnie oryginalny...
Pani Izabella, z okiem promieniejącém i żywszemi niż kiedy, choć zawsze pełnemi słodyczy i harmonii gestami, opowiadała daléj:
— Tak; jest to czarujące, wspaniałe, mogące zmiękczyć i rozrzewnić najtwardsze dusze. Niedaleko świętéj groty znajduje się góra dość wysoka, a drogi spływające po jéj skłonie tworzą olbrzymią literę M. W nocy drogi te oświetlone są takiém mnóztwem lamp, że od strony groty widać tylko jedno olbrzymie, gorejące i jakby w powietrzu zawieszone M. Po tém M. spływa tłum pielgrzymów ze śpiewami, które, rozlegając się wśród ciemnéj nocy, dają przedsmak nieba... przypominają chóry aniołów...
— Nic bardziéj czarującego być nie może, jak śpiew, sły-