Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.
— 103 — 

— W nocy?
— W nocy. Pielgrzymi otaczają cudowną piscynę, kapłani, w ubiorach pontyfikalnych, stają po jednéj jéj stronie i... i... gdy do piscyny wprowadzają jednego z licznych chorych, uzdrowienia żądających, wołają chórem: prions! prions! prions!
— Juleczko! co to znaczy? co to znaczy? — bardzo cicho szepnęła do sąsiadki Żytnicka.
— Ależ moja Kostuniu! znaczy to: módlmy się!
— Lud pada na klęczki... chory zanurza się w świętéj wodzie...
— Juleczko! czy oni tam goli wchodzą do świętéj wody?
— Ależ moja Kostuniu...
— Bo widzisz... chociaż to cud, ale... zawsze jakoś... subjekcya...
— Kapłani wołają coraz bardziéj podniesionym głosem: prions! prions! prions la Sainte Vièrge! prions la Sainte Vièrge! faisons violence à la Sainte Vièrge...
— Juleczko! moja Juleczko! co to znaczy?
— W tłumie ozywają się naprzód szepty modlitw i stłumione łkania... Kapłani wołają coraz głośniéj, lud coraz głośniéj modli się i płacze, aż nakoniec modlitwy i płacz zmieniają się w krzyki, łkania, jęki; chory wychodzi z piscyny i pada w objęcia rodziny swéj, lub swych przyjaciół.. uzdrowiony zupełnie!...
Przy ostatnich wyrazach oczy opowiadającéj napełniły się łzami. Żytnicka była tak rozrzewniona, że pracowicie szukać zaczęła kieszeni swéj, w celu wydobycia z niéj chustki do nosa. Tymczasem, końcem palca ocierając łzę z oka, szepnęła znowu do sąsiadki:
— Moja Juleczko... czy on tam goły... z téj puściny...
Sanicka z cicha pytała panią Izabellę:
— A ty, Izo moja, czy dostąpiłaś łaski?