Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.
—  107 — 

chwilą, była synową Maryi Leszczyńskiéj, — wtrącił Pomieniecki.
— Tak; to z przeszłości... o! tą pochlubić się możemy! Mamy przecież naszych świętych... a chociaż nie są oni zapewne tak sławni, jak inni, to jednak zawsze święci! Pamiętam... że kiedy po raz pierwszy poznałam w Rzymie Monsignora kardynała Mariano Falcinelli-Antoniacci, z uprzejmością wielką powiedział mi on, że nasz ś-ty Stanisław Kostka uważanym jest w Kościele za jednego z największych świętych. Byłam wtedy prawdziwie dumną!
— Tak, jak ja, — wesoło ozwała się hrabina, — kiedy w Biarritz, w czasie ostatniego tam pobytu cesarzowéj Eugenii, młody książę Murat, publicznie prawie i bardzo głośno utrzymywał, że panie polskie są najpiękniejszą ozdobą sezonu.
— Co do mnie, od roku już ułożyłam sobie w głowie mały planik... który, jeżeli się uda, sprowadzi dla biednego kraju naszego tryumf wielki... Jest to zresztą mój tylko pomysł, ale na wykonanie go składa się wiele osób... spiskujemy...
— O! — znacząco wymówił Pomieniecki.
— Tak; spiskujemy... ale plan nasz pokojowym jest zupełnie. Pracujemy nad tém, aby dozwolonem było Polkom wstępować do stowarzyszenia Oblatek Rzymskich...
Que ce que c’est: Oblatki? — zapytała hrabinka.
— Jest to stowarzyszenie kobiet świeckich pod nazwą Oblatek z Ter de Specchi... Nie czynią one ślubów żadnych, ale są obowiązane do pewnych dewocyi, i składają znaczne sumy, których Kościół używa na cele święte... Dotąd Oblatkami zostawać mogą same tylko Rzymianki, naturalnie z rodzin wysokich pochodzące; ale teraz... mamy nadzieję, że i nam także zaszczyt ten dostępnym się stanie. Staramy się o przyniesienie chluby téj naszemu biednemu krajowi...
— Szczęśliwa! jakiż piękny wieniec zasług splatasz sobie,