piękne oczy i bardzo piękną rękę, lecz co większa, miała téż owe uczucia i opinie, o których powiedział on, że są kotwicą, wspierającą statek cywilizacyi...
Zkąd powstała w niéj przenikliwość ta, przez którą dostrzegła ona różne strony i cechy otoczenia swego? Jakim sposobem rozpaliła się w głowie jéj ciekawość wiedzy i prawdy a w piersi zawrzało pragnienie innego całkiem życia, niż było to, które wiodła dotąd? Jakież głosy tajemnicze, niepojęte, szeptały w jéj myśli straszne słowa zwątpień o tém, w co wierzyć jéj rozkazywano, a boleśną ironią śmiały się z tego, co szanować i kochać pragnęła?
Być może, że zarody niezwykłych zdolności i wrażliwość, będącą przyszłych namiętności żarzewiem, wzięła ona wraz z krwią ojcowską, w dziedzictwie po niejednym z tych, których wizerunki zdobiły ściany rodzicielskiego jéj domu. Być może, iż podnieciły je i do życia przywołały owe dzieła sztuki, na które w świątyniach i muzeach od dzieciństwa patrzéć przywykła, przed któremi, w czasie gdy matka jéj mijała je obojętnie lub jak motyl oblatywała tylko, ona stawała długie chwile, wzruszona i zadumana. Może téż na szerokim świecie, wśród którego tyle, tyle już dróg przebiegła, wionął na nią pytający, ogniami żądz i buntów przejęty duch czasu. Zkąd? Któż dojrzy i przeliczy drogi wszystkie, któremi w powietrzu płyną tchnienia jego? Z rozmowy jakiéjś zapewne, zasłyszanéj w opylonym wagonie, lub na szczycie wspaniałéj góry, lub wśród zieleni publicznego ogrodu; z książki, wypad-