kiem znalezionéj i przeczytanéj ukradkiem; z własnych pytań jéj, które od nikogo nigdy odpowiedzi nie otrzymały; z przemilczeń nauczycieli, zarówno jak ze słów, które wymknęły się im z ust mimowoli, mimo wiedzy...
Przedewszystkiém myślała często, że za nic, za nic, nie będzie żyła tak, jak żyły wszystkie znane jéj kobiety; że kiedyś, w przyszłości, doświadczy może uczuć tych i dokona czynów, jakich doświadczały i jakie pełniły te z pomiędzy świętych, które budziły w niéj najżywszy podziw i najgłębszą cześć.
Powiedziała to Eugeniuszowi raz, gdy o zachodzie słońca przechadzali się we dwoje przed gankiem Odropolskiego domu. Bywał on już w domu jéj matki. W parę dni, po spotkaniu owém pośród samotnych pól i rozmowie owéj, zakończonéj złożonemi na rękach jéj pocałunkami, dokonał on, dla możności widywania się z nią, ofiary wielkiéj. Upokorzył się i przestąpił próg arystokratki. W chwili, gdy czynił to, widać było po nim, że krok ten kosztuje go wiele. Wszedł do salonu z wielką wprawdzie, może nawet zbyteczną nieco pewnością siebie, ale z ponurym wyrazem na zbladłéj nieco twarzy. Powitany przez gospodynią domu z grzecznością i słodyczą, którą zazwyczaj odznaczała się ona we wszelkich stosunkach z ludźmi, i przedstawiony przez nią obecnéj tam także hrabinie Cezaryi, zmieszał się nieco, ale téż zarazem i złagodniał znacznie. Kiedy witał się z Adolfiną, która zdala od dwóch pań, z irlandzką koronką w ręku przy oknie siedziała, hrabinka szepnęła do pani Izabelli:
— Bardzo przystojny...
— I bardzo rozumny. Figures-toi, chłop, który był w uniwersytecie!...
Chłop, który był w uniwersytecie, a ma w dodatku piękną postawę, białe czoło i prześliczne, ognisto-płowe włosy, zaciekawił zapewne hrabinkę, bo, szeroko otwierając błękitne swe
Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.
— 124 —