Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.
—  145 — 

czego dokonywana. Swoboda nieograniczona i nie zawarunkowana niczém, niewiadomo na jakich drogach i jakiémi środkami zdobyć się mogąca.
Przeczenia były wyraźne, ostre, dowcipne, twierdzenia mgliste, nawiasowe, w żadną do ujęcia możliwą formę nie przyodziane. Ona jednak, niby gwiazd jasnych, czepiała się tych mgieł; czepiała się wyrazów, chwytała brzmienia i w głębinach ducha pracowała nad urobieniem z nich ideału wiary, miłości i życia.
Przed kilku dniami zwierzyła się przed nim, że zapragnęła, prawie już postanowiła, zostać siostrą miłosierdzia. Opatrywać będzie rannych, czuwać nad chorymi, pocieszać smutnych, pielęgnować biedne małe sieroty, i tym sposobem służyć cierpiącéj ludzkości. Dziś, albo jutro, pomówi z matką o tym zamiarze swoim.
Z wielką powagą odpowiedział on jéj na to, że instytucya sióstr miłosierdzia jest bezużyteczną, bo nie zapobiega wcale cierpieniom i nędzom ludzkim. Zajmować się leczeniem, pocieszaniem, lub pielęgnowaniem pojedynczych jednostek, znaczy to, mniéj więcéj, przyjemnie bawić się, i co najwyżéj, łudzić się mrzonkami. Świat dzisiejszy potrzebuje leków radykalniejszych, energicznego i ogólniejszego przekształcenia. Zresztą, ukrywać młodą i śliczną twarz pod mniszym kapturem, co za barbarzyństwo!... i jaka ztąd korzyść? Umierać dlatego, aby kogoś wyratować od śmierci, wyrzekać się szczęścia dlatego, aby kogoś pocieszyć, znaczy to tylko sprawiać śmierć za śmierć i cierpienie za cierpienie. Ogólna suma zła nie umniejszy się wcale, ogólnéj sumie szczęścia nie przybędzie ani jeden atom.
Przekonał ją zupełnie, lecz nie zapobiegł nurtującéj ją potrzebie ducha, nie dał spoczynku wewnętrznéj jéj pracy. Teraz na darniowéj ławce, po wspólném przeczytaniu listu Ojca Faveura i wynikłéj zeń rozmowie, powiedziała mu, że, kiedy