Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 — 

wie tylko, emancypantki i inne tym podobne zgubione dusze ludzkie. Czyż chciała-byś, aby cię nazwano emancypantką, taką, co to nosi suknie zabłocone, oczy ma czerwone, włosy rozczochrane, a twarz chudą, żółtą, straszną? Nie; ty jesteś kwiatkiem, wyrosłym pod skrzydłem twéj matki, lilijką, którą co rano i wieczór powierzałam w modlitwach moich straży i pieczy Pana Jezusa... Ty mi rozumować nie powinnaś. Ja nie rozumuję. Kocham tę ziemię, to niebo, te drzewa, te wiatry... bo oprócz duchowéj ojczyzny naszéj, która jest w niebie, a na ziemi w Rzymie, pozwoloném nam jest miéć i kochać doczesną, cielesną ojczyznę naszę. Kochaj więc...
Tu pełną zapału mowę matki, nauczającéj dziecię swe, przerwało wejście do sali brodatego i od stóp do głowy czarno ubranego lokaja, który, w pobliżu progu zatrzymując poważne swe kroki, przyciszonym głosem oznajmił, że pan Żytnicki przyjechał i zapytuje, czy może widzieć się z jaśnie panią.
— Proś pana Żytnickiego. Światło i herbata! — zadysponowała pani Izabella, a zwracając się do córki, wpółżartobliwie, wpółżałośnie szeptać zaczęła.
— Otóż i nadchodzi proza życia! Trzeba będzie słuchać całą godzinę o zbożu, cenach, budynkach, dzierżawach, kontraktach! Ach! cóż robić! Dlategośmy tu przyjechały, żeby te nieznośne interesa urządzić, na długo, na długo! Fruniemy sobie potem znowu, chère enfant, w świat piękniejszy i weselszy od tego pustego domu i tych szkaradnych zimnych wichrów... Tymczasem możesz zająć się rozpakowaniem kufrów z naszemi najdroższemi relikwiami i pamiątkami... Ustawienie ich i urządzenie powierzam gustowi twemu i twojéj znajomości naszych pobożnych zwyczajów.
W dwie minuty potém, nad stojącym pośrodku sali wielkim stołem dębowym paliła się piękna lampa, o trzech mlecznych kulach; o kilka kroków od stołu, z ciężkim zwojem pa-