Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.
—  174 — 

Antychryst, niegdyś karczmy sanowskie w dzierżawie trzymający, a teraz będący in re właścicielem Sanowa. Najdaléj nakoniec, z głową kornie schyloną i nogami od stania zbolałémi, plecami do drzwi, tulił się żydek, z długiemi pejsami a pobożno-przebiegłą twarzą, głównym faktorem parafii Zakątnickiéj będący. Co ludzie ci wszyscy robili tam, w gabinecie szlachcica z wielkim herbowym sygnetem na palcu? Każdy z nich miał specyalność swoję. Leśnik mówił o myśliwstwie, polowaniach, nadzwyczajnych przygodach i tryumfach łowieckiego życia; młody ekonom, w sposób nadzwyczaj zajmujący, uwiadamiał dziedzica o przeróżnych, w okolicy zaszłych, wydarzeniach, jako to: o wyjazdach i przyjazdach osób rozmaitych, zaręczynach, małżeństwach, śmierciach, kłótniach, nawet o strachach, upiorach i cudach. Niemłody lecz romansowy pisarz nie pozbył się jeszcze młodzieńczego popędu do pisania wierszy, a kompozycye swoje do gabinetu przynosił i czytał je, a czasem deklamował, co sprawiało zawsze efekt taki, iż dziedzic z miejsc najczulszych śmiał się tak, że aż tchu mu w piersi nie stawało.
Lejzor Antychryst i sławny faktor nie znajdowali się tu w celu bawienia pana domu; owszem, przychodzili po to raczéj, aby się resztkami kieszeni jego, a choćby i jego widokiem pobawić. On jednak i ich także przyjmował gościnnie, a rad był ich obecności, bo im więcéj dokoła ludzi, tém weseléj i raźniéj jakoś. To ten słówko rzuci, to ów; człowiek naśmieje się, nagada, czas zleci i zawsze to jeden dzień zepchnięty, a chwila zapomnienia o... końcu świata!
— Pan dobrodziéj nie uwierzy, — mówiło basem wąsate indywiduum, — ale to rzecz pewna. Kiedym zobaczył dwa te koty, tak naprzeciw siebie wyskakujące, nabiłem fuzyą lakiem... a cóż było robić, kiedy ołowiu zabrakło?... i stuk w łeb jednemu! A tu drugi nadlatuje. Stuknęli się łbami i skleili