Początek frazesu wymówił z uśmiechem wesołym, koniec ze złośliwym trochę. Pani Julia prowadziła go do kanapki, która, w otoczeniu kilku fotelów, niby oaza u krańców pustyni, mgliła się w głębi wielkiego, pustego salonu. Usiadłszy na fotelu, hrabia opowiadał, że przybył do Pomin zaledwie wczoraj. Był zharassowany długą podróżą, ale skoro tylko dowiedział się o zmowie napadnięcia na Sanów, pośpieszył... Przybywał w awangardzie. Towarzystwo całe nadjedzie lada chwila. Zajeżdżał do Odropola. Panna Adolfina rozwinęła się cudownie. Na piérwszy rzut oka nie wydaje się piękną; za szczupłą jest trochę i za bladą. Trzeba oka znawcy, aby ocenić wdzięki jéj i odgadnąć, jaka z niéj będzie czarująca kobieta. Za to pani Iza...
— Cóż? jakże hrabia znalazł moję najlepszą, najdroższą Izę?
Hrabia przymrużył nieco oczy i przez zęby wycedził:
— Bardzo chuda!
— O! na wiek swój jednak Iza wygląda prześlicznie...
— Mogę upewnić panią, że znam rówieśnice pani Izy, które nie wychudły tak, jak ona, i są całkiem zachwycającemi...
Najwyraźniéj mówił to o niéj. Istotnie, w kaftanie Jersej, bardzo ściśle i wyraźnie zarysowującym jéj kształty, z mniejszą niż zwykle ilością błyskotek w ubiorze, a rozbłysłemi w zamian oczyma, pani Julia była ładną kobietą. Ładniejszą stała się od rumieńca, który zabarwił i odświeżył przywiędłą nieco twarz jéj. Rumieniec ten sprowadzony był przez dwie przyczyny. Po cienkich ustach hrabiego igrał uśmieszek wpół czuły, wpół zalotny. Przypomniał on jéj parę chwil z przeszłości, z hr. Ireneuszem spędzonych, a pamiętnych; przypomniał jéj także hrabiego Muffata, z którym przed kilku godzinami, w apartamentach Nany przebywała. Hrabia Ireneusz, hrabia Muffat, były to, powiedziéć można, typy całkiem od-
Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.
— 180 —