Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.
—  196 — 

go, gdy Żytnicka, z dna już kufra wyjmując przedmiot jakiś, zawołała:
— A to, proszę państwa, pantofel cesarzówny chińskiéj!
Od radości i dumy, szkarłatnie zarumieniona, a z draperyą indyjską od nachylania się całkiem na bok głowy przesuniętą, podnosiła ona w górę malutki pantofelek, na aksamicie złotemi nićmi wyszywany. Tak, i ona również, nietylko powiedziéć coś mogła o cesarzównie jednéj, ale nawet pantofel jéj pokazać. Warto to przecież było pończoch księżniczki Stefanii.
Pantofel cesarzówny chińskiéj! czy to być może? dla czego jeden tylko? Jaki maluchny! Haft na nim misterny nadzwyczajnie! Jakim sposobem generał go posiada?
Generał opowiadał, jakim sposobem przyszedł do posiadania znakomitego pantofla. Stało się to wtedy, gdy przebywał on nad Amurem, przy saméj granicy chińskiego państwa.
— Tam, gdzie mieszkają Nogaty i Uszaty... objaśniła Żytnicka.
— Nogajcy i Uszgary, — poprawił Kołowicz.
Paniom różnica ta brzmień nie mówiła nic. Nogaty zarówno jak Nogajcy, byli im całkiem nieznanymi.
Pantofel zato cesarzówny chińskiéj z rąk do rąk przechodził. I dziwna trochę rzecz! Panie te, które z pozoru tak różne z sobą przedstawiały typy, z których jedna była idealną, pobożną, dobrego smaku pełną, kandydatką na rzymską oblatkę; druga, żywą, strojną, świetną, światu i rozkoszom jego hołdującą kobietą; trzecia parafianką, do świata tęskniącą, i przez los zapomnianą heroiną; czwarta nakoniec rubaszną, krzykliwą, chełpliwą i ciemną gospodynią wiejską; cztery kobiety te, rozdzielone pomiędzy sobą głębokiemi różnicami urodzenia, położenia, smaku i sposobu życia, nad szalami tureckiemi, pantoflem cesarzówny chińskiéj, zlały się w jeden harmonijny, doskonale zgodny z sobą akord. Było to zja-