wisko téj saméj natury, jak uprzejme i wzajemnym szacunkiem nacechowane spotkanie się Kołowicza z Pomienieckim, wielkiego pana, zostającego w służbie czynnéj przy jednym z najpotężniejszych dworów europejskich, i syna szlacheckiéj zagrody, przebiegającego azyatyckie stepy z poleceniami generał-gubernatora Turkestańskiego. Tu i tam zachodziły snadź w naturze spotykających się z sobą indywidualności pokrewieństwa niejakie, z pozoru niewidzialne, w głębi kędyś istniejące.
Natura hrabiego Ireneusza pokrewną była naturom kobiecym, bo ciekawość i znawstwo, z jakiemi oglądał szale wschodnie, stroje dzikie i pantofel, nie ustępowały ciekawości i znawstwu pań. W sposób bardzo wesoły i trochę może zbyt natarczywy, prosił on Adolfinę, aby pozwoliła owinąć się jednym z szalów, a gdy młoda dziewczyna opierała się jego żądaniu, ubrał się sam w barwisty strój ten i w dodatku naszyjnikiem Nogajca czy Uszgara ramiona swe przyozdobił. Ogarniać go zaczął szał wesołości, trochę chorobliwie wyglądający, a zapalający się, jak się zdawało, u oczu Adolfiny, któréj na krok prawie nie odstępował. W szal swój owinięty, mówił właśnie coś do niéj z cichym śmiechem a rozbłysłemi oczyma, gdy Kołowicz, po zamienieniu kilku cichych słów z Żytnickim, zbliżył się ku niemu z cybuszkiem w ręku. Cybuszek wyrobiony był z drzewa sandałowego, a zaopatrzony w fajkę, wyobrażającą głowę bóstwa indyjskiego, Sziwy. Z ukłonami i najdobroduszniejszym swym uśmiechem Kołowicz złożył hrabiemu w ofierze sandał i Sziwę. Było to wywdzięczenie się za otrzymaną świnkę. Sziwa pochodziła ze wschodu, świnka z zachodu. W sposób ten zamienione, a z dalekich stron świata przez dwu panów do kraju ojczystego przywiezione przedmioty, równoważyły się z sobą. Ofiarując hrabiemu Sziwę, Kotowicz rzekł, iż bardzo będzie szczęśliwy, jeżeli pan hrabia zechce to głupstwo przyjąć od niego w pamięć. Hrabia zaś
Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.
— 197 —