Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.
—  216 — 

stety, droga moja Żiuljetko, ulgi téj i pociechy nieprędko doświadczyć będę mogła. Wiesz sama, że w tych ukochanych, biednych stronach naszych rodzinnych, dobrych spowiedników nie znamy wcale. Niepodobna przecież, abym skrupuły sumienia swego powierzała proboszczowi Zakątnickiéj, albo Bałbocińskiéj parafii. Muszę więc przyśpieszyć wyjazd mój za granicę, ale nim to nastąpić będzie mogło, czuję potrzebę zadania sobie dobrowolnéj pokuty, przez dokonanie aktu pokory. Upokarzam się przed tobą, dobra przyjaciółko moja! Wyznaję, iż nie jestem tak pobożną i tak przeciw pokusom ziemskim mężną, za jaką mię mają ci, którzy otchłani serc ludzkich nie znają. I ja także bywam słabą, bywam niewytrwałą, bywam przeciw nieprzyjacielowi bezbronną..... Wczoraj wzięłam z gotowalni twéj tę okropną, tę straszną, tę piekielną książkę i... przeczytałam ją. Wzięłam ją potajemnie przed tobą, a przeczytałam także w tajemnicy i ciszy nocnéj. Noc jest królestwem nieprzyjaciela naszego. Drżę na myśl, że trzymał mię on w objęciu swojém, ale wyznaję to przed tobą, upokarzam się i... ach! lżéj mi jakoś robi się na sercu!... Cząstka pokuty mojéj spełniona. A teraz, droga, okropności téj nie odsyłam ci, bo było-by to z méj strony pobłażanie grzechowi cudzemu. Spalę ją. Jeżeli hrabinka dopomni się o nią u ciebie, powiedz że ją spaliłam, powiedz wszystko, odsłoń i przed nią upadek mój, proszę cię nawet o to. Im więcéj upokorzenia, tém mniéj winy. I jeszcze rzecz jedna. Żiuljetko! W sypialni twojéj niéma krucyfixa, nie ma wody święconéj... Strzeż się! Nieprzyjaciel przedostaje się łatwo do miejsc źle bronionych. Doświadczyłam tego na sobie, bo gdy-by w chwili pokusy oko moje spoczęło na świętym jakim przedmiocie, to, co się stało, nie stało-by się pewnie...“

List ten pani Izabella wysłała natychmiast do Sanowa,