— Niedobre dziecko, co ci do głowy przychodzi! o mnie? Ależ nie! o ciebie, o ciebie! i w jaki sposób!... można-by myśléć, że mu trzydzieści lat ubyło. Doprawdy, jest on jeszcze młodym i bardzo miłym, a jaka żywość uczuć, jaka ognista imaginacya!...
Zarumieniła się nagle i po chwili milczenia z widocznym niepokojem, zapytała:
— I cóż ty na to?
Adolfina z bladym uśmiechem odpowiedziała:
— A ja myślałam zawsze, że on stara się o mamę...
— Proszę cię, przestań! co za przypuszczenie! Takie rzeczy, moje dziecko, już nie dla mnie. Serce moje należy do Boga, a po Bogu tylko do ciebie. Ja chcę nadewszystko szczęścia twego, a pewną jestem, sercem macierzyuskiém przeczuwam, że z nikim, z nikim tak szczęśliwą być nie możesz jak z szambelanem. On cię tak kocha... przytém, pomyśl tylko, taka pozycya! Wyznaję, że to dla mnie prawdziwa niespodzianka. Marzyłam zawsze dla ciebie o dobréj partyi, ale taka na myśl mi nawet przyjść nie mogła. Wiész? majątek jego liczą, na nie wiem już ile milionów... Taka rezydencya w Pominach, pałacyk w stolicy, stosunki w najwyższym świecie... cóż? W kilka miesięcy po ślubie zaprezentuje cię u dworu...
Pochwyciła obie ręce córki.
— Moje ty życie! — zawołała, — kiedy o tém wszystkiém myślę, chcę zaraz upaść na klęczki i dziękować Bogu!... jam nigdy sama szczęścia nie zaznała, bądź-że choć ty szczęśliwa!
Wpatrywała się w córkę błyszczącemi oczyma, czekała na jéj odpowiedź z przyśpieszonym oddechem. Adolfina długo nie odpowiadała, potém, nie podnosząc powiek, w echowy sposób powtórzyła:
— Szczęśliwa!...
Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/256
Ta strona została uwierzytelniona.
— 248 —