— Ależ moje dziecko, jakże możesz o tém nie wiedziéć? Był to przecież sławny bohater.
Adolfina milczała chwilę.
— Mamo! dlaczego on był bohaterem?
Pani Izabella stłumiła ziewnięcie i zawołała:
— Moja droga! mówisz tak zupełnie, jak gdybyś nigdy nie uczyła się historyi rodzinnego kraju swego. Przecież zalecałam zawsze pannie Bercie, aby cię jéj uczyła i bywałam nieraz sama obecną przy tych lekcyach... Aleś już zapomniała trochę... Nic dziwnego! à vrai dire, historya jest rzeczą bardzo suchą, ale cóż robić? powinność przedewszystkiém! a znać historyą swego kraju, dziecko moje, jest naszą świętą powinnością.
Ziewnęła znowu. Adolfina, w niedbałéj postawie i z przygasłemi oczyma naprzeciw niéj usiadła.
— Cóż? — zaczęła pani Izabella — czy pamiętasz, który z królów naszych przyjął świętą wiarę chrześcijańską?
— Mieczysław! — bez chwili wahania odpowiedziała Adolfina.
— A za kogo wyszła królowa Jadwiga?
— Za Władysława Jagiełłę...
— Après? cóż tam więcéj? Kogo tam myszy zjadły?
Adolfina zaśmiała się i odpowiedziała:
— Popiela.
— Czegóż śmiejesz się, moje dziecko? mówiąc o rzeczach tak poważnych, śmiać się nie należy!
— Bo ja, mamo, nigdy tego wyobrazić sobie nie mogłam, jakim sposobem człowiek, a do tego król, mógł być zjedzonym przez myszy.
— Mniejsza o to! O tém wątpić nam wolno... Ale... powiedz mi, jak się nazywała królowa ta, co to była taka zła, niegodziwa, kraju naszego nie cierpiała i wielkie summy wywiozła z niego do Włoch?
Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.
— 24 —