Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.
— 41 — 

tami całemi nic nie robił i o przyszłości swéj nie myślał, a tylko na kanapach z głupiemi jakiémiś książkami rozwalał się i za dziewczętami się upędzał.
— Wujaszek zbyt często doprawdy wymawia mi, że darmo tu chleb jem i miejsce zabieram.
Żytnicki lekceważąco skinął ręką.
— E! — rzekł — mówisz jak baba, byle mówić i na cokolwiek narzekać. Wiesz dobrze, że tak nie jest, że oboje z żoną przywiązani do ciebie jesteśmy i chleba ci nie żałujemy. Ciotka nawet przepadała i przepada za tobą więcéj, niż trzeba. Nie o to wcale idzie, tylko o to, co z tobą będzie. Za Frankę i inne podobne sprawki nie łaję cię. Sam byłem młody i robiłem tak samo; to samo téż robili ojcowie i dziadowie nasi i robić będą wnuki i prawnuki. Świata nie odmienisz. Jakim go Pan Bóg stworzył, takim zostanie. Ale uganianie się za Frankami, leżenie na kanapie i czytanie tych tam twoich książek, chleba ci nie da i jakiego takiego stanowiska pomiędzy ludźmi, a mnie o to tylko chodzi...
Tu, mrukliwy i powolny głos jego, niby brzęczenie owada wśród szumu powstającego uraganu, utonął w szumie i łoskocie towarzyszącym wejściu do pokoju gospodyni domu; a nietylko kroki jéj i ruchy wszelkie sprawiały szum i łoskot, ale téż bił od niéj blask, blask uszczęśliwionéj twarzy, i złotego ptaka, umieszczonego na samym środku głowy, na wysoko spiętrzonéj budowie kilku grubych i bardzo widzialnie przyprawionych warkoczy. Dla przymierzenia klejnotu uczesała się. Stanęła przed mężom i pełna uśmiechów, umizgów i figlarnych spojrzeń, pytać zaczęła:
— Cóż, ładna jestem? do twarzy mi w tym kolibrze? Bo takie ptaki nazywają się kolibry. Mówił mi o tém brat Ignaś, kiedy jeszcze nie był urzędnikiem do szczególnych poruczeń przy generał-gubernatorze Turkiestańskim, ale służył w intendenturze i jeździł do Chin. Drożycka dopiéro zadziwi się