bella — pauvre Juliette! Adolphine — szepnęła znowu do córki — trzeba, abyś dla państwa Sanickich była bardzo, bardzo grzeczną.. są oni w przykréj pozycyi, a Pan Bóg kazał nam być bardzo grzecznymi względem tych, którzy są w przykréj pozycyi!
Przedpokój napełniał się krokami wielu naraz osób, szelestem sukien, głosikami dziecinnemi i urywanemi rozmowami; nakoniec drzwi roztworzyły się na oścież, a przez nie wtłoczyło się raczéj, niż weszło, do saloniku całe przybyłe towarzystwo z Żytnickim włącznie. Eugeniusza tylko w towarzystwie tém nie było.
— Izo! najdroższa Izo moja! — zabrzmiał od progu wdzięczny i czułością wezbrany głos kobiecy, a ku pani Izabelli, która podniosła się z kanapy, biegła, leciała, zda się, kobieta, dość dziwnie na piérwszy rzut oka wyglądająca. Wysmukłą była, gibką, zgrabną, dość młodą jeszcze, o kilka lat pewnie od pani Izabelli młodszą. Można-by téż było nazwać ją ładną, gdyby nie to, że twarz jéj raziła zbyteczną białością pudru, którym była okrytą; że włosy jéj układały się w kształt rozwiniętego, a kilku błyszczącemi szpilkami upstrzonego, wachlarza, że u szyi jéj dzwonił naszyjnik z wielkich kolorowych paciorków, u pasa dzwoniły towarzyszące zegarkowi medaliony i łańcuszki; że u sukni jéj, mieniącéj się kilku naraz barwami, ulatywały, niby drobne skrzydełka, liczne końce różnych kokard i opasek. Pochwyciła obie dłonie pani Izabelli i w twarzy jéj topiła długie wejrzenia swych oczu, które, ocienione brwiami, z lekka fixatoarem uczernionemi, pomimo fixatoaru, piękne były, duże, błękitne, wymowne. Witały się czule, serdecznie, nie całując się jednak, tylko mocno, bardzo mocno ściskając sobie dłonie i wzajem patrząc sobie w oczy z nieograniczoną zda się radością.
— Izo najdroższa! jakże stęskniłam się za tobą!
Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.
— 50 —