Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.
— 81 — 

przekonać, że to tylko plotki i intrygi. Za grecki niby i za łacinę promocyi nie dostał... zobaczymy.
Całą resztę dnia była mocno wzruszona.
Wieczorem zaś, po herbacie, kiedy Pawełek zapalił cygaro i do pikiety z Drożyckim zasiadać miał, odezwała się, z prośbą w głosie:
— Mój Pawełku, jabym chciała żeby Genio przed tobą i przed nami wszystkimi examin zdał... tobyśmy przynajmniéj przekonali się...
— Jaki examin? co tam za examin?
— Z greckiego i z łaciny, moje życie... niech mówi przed nami po grecku i po łacinie... zobaczysz...
— Mówi! kiedy on pewno i trzech słów nie umié...
— Ot zobaczysz, czy umié! Gieniu! mój Gieniusiu!
Przyskoczyła do chłopca, i zarzucając mu ręce na szyję długo mu coś szeptała. On odwracał się z razu niechętnie i niemal wzgardliwie, ale potém, błysk swawoli trysnął mu z oczu. Skinął głową na znak, że zgadza się.
— No — rzekła Żytnicka — siadajmy. Ty, Drożysiu, przy mnie, na kanapie... Pawełek na jednym fotelu, a pan Jan na drugim... Genio niech stanie pośrodku pokoju...
Usiedli.
Żytnicka wzruszona bardzo i zawczasu tryumfująca; Drożycka tak zdumiona rolą examinatorki, niespodzianie na nią spadłą, że aż łagodna twarz jéj zesztywniała, a usta roztworzyły się nieco. Mężczyzni palili cygara, a twarze ich wyrażały wielką powagę i ledwie tajoną ciekawość.
— Gieniu! mów po łacinie!
Wysmukły, zgrabny chłopak w szkolnym mundurze stał pośrodku pokoju i przez chwilę wodził po domowym areopagu spojrzeniem — jakiém? baczne oko dostrzegło-by w niém kilka gatunków lejącéj się w młode serce trucizny. Ale Żyt-