Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.
— 85 — 

w których wiele, głośno i dumnie mówił o starym świecie, który kruszy się upada, i o nowym, który powstanie kiedyś. Miał wtedy usta pełne wielkich wyrazów: swoboda, równość, władza, prawda, natura i t. p.. a gdy wymawiał je, oczy mu gorzały, rumieńce przepływały po białém czole. Zacięcie i aż do wzajemnych obelg prawie spierał się z wujem i przyjacielem jego Drożyckim o „idee“, po każdéj ze sprzeczek tych zapadając na długo w gorzkie, wzgardliwe milczenie. Tak upłynęło prawie dwa lata; Żytnicka gryzła się srodze tém, że Gienio o zostaniu panem nie myśli, łajała go po kilka razy na dzień, częściéj jeszcze przysmakami okarmiała i pieszczotami osypywała, zawsze zaś męża i siebie pocieszała tém, że brat Ignaś dziś, jutro przyjedzie, a chłopca ich poznawszy, zaproteguje i pokieruje.
Od dnia bytności pani Izabelli w Błoniu, Eugeniusz wychodził często na przechadzki w stronę Odropolskiego dworu. Szedł krokiem powolnym i niedbałym, jak ktoś, kto nie ma żadnego powodu do śpieszenia się; giętką laseczką uderzał rosnące przy drodze kłosy i trawy; zbliżał się ku dworowi na tak nieznaczną odległość, iż zdawać się mogło zawsze, że zamierza oddać wizytę jego mieszkańcom. Zatrzymywał się przecież u ogrodowych sztachet, albo u bramy dziedzińca, i przez chwilę patrzał na widniejący z za drzew, biały, stary obszerny dom, z wyrazem lekceważącéj, lecz także niecierpliwéj ciekawości na twarzy. Potém wracał i okazywał się w domu dwa razy więcéj jeszcze, niż zwykle, znudzonym i gniewnie podrażnionym. Raz, gdy przy obiedzie mówiono o pannie Odropolskiéj, wychwalając skromność jéj i dobre wychowanie, krótko wymówił:
— Niewolnica!
Potém, gdy gwałtowne przeciw nazwie téj protestacye ciotki zabawiły go i rozśmieszyły, weseléj dodał: