Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.
—   97   —

o lisich podkopach więcéj wiem od ciebie, o mądry i pracowity! Bo do mojego ucha zbliżają się śmiało usta delatorów, któreś ty od swego odpędził groźbami najsroższych kar. Lubię plotki. Rozrywkę mi sprawiają, a czasem pożytek. Te sześć milionów sestercyi, które tylko co mi wyrzucałeś, przyniosły plon. Biesiadnik mój jeden, najadłszy się i napiwszy, uradowany kosztownemi dary, wzajem darował mi ten list. Dobry człeczyna! Ukradł go i mnie przyniósł! To list Kassyusza... drogocenny! Wart więcéj niż sześć milionów, bo może twoje krzesło cesarskie, Cezarze!
I począł czytać list.
— „Awidyusz Kassyusz pozdrawia Druencyana, zięcia swego”.
„Co słychać w Rzymie? Czy fortuna zawsze sprzyja rozlazłéj filozofce i rozpustnemu żakowi z Antoniuszowego rodu? Lituję się nad ojczyzną, będącą łupem tych ludzi. Marek-Aureliusz uczciwym jest człowiekiem, ale rządzi z książek i obrzydliwą stała się jego łagodność, dozorująca każdéj blizny, wyrządzonéj przez dyscyplinę plecom niewolnika. Już wkrótce przemienimy się w baby, kołyszące niemowlęta, a nieznające zemsty, nienawiści i rozkoszy, jaką przejmuje rozlana krew wroga. Zgasną surowe cnoty naszych przodków: nieubłaganość i karność. Przekleństwo teraźniejszemu panowaniu! ci, którzy trudnią się rzemiosłem filozofów, po-