Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.
—   103   —

sławnego rozkosznika, którego zwą Warusem! Przypatrz się, boski! jak ta kobieta wiernie podziela zwyczaje twoje i gusta! Jéj triclinium i twoja pracownia toż istnie bliźnięce komnaty! Czy spostrzegasz w tém gronie któregokolwiek ze swoich przyjaciół? Jest nim może ten Bebius, który tam brzdąka na cytrze, najsłynniejszy po mnie hulaka rzymski? A rilbże tamten, Tertuliusz, wzbogacony handlarz niewolnikami, których ty pod szczególną wziąłeś opiekę? Utilia może kochasz, tego ładnego chłopca, który ma tyle rozumu, ile jest wina w pustéj amforze, a jednak zręcznie fałszować umié punkty na kościach, robiących mu znaczne dochody! Śliczna kompania małżonki piérwszego z filozofów wieku! A siostrę swą Annię, czy w téj kompanii poznajesz? Wspaniale przed laty darowałeś jéj całe swe pomacierzyste mienie. Jakże ci zato jest wdzięczną! Wedle stopnia dostojeństwa swego, które przez ciebie posiada, spoczywa ona obok cesarzowéj i o! jak grzecznie odwraca oczy i uszy od poufnych spójrzeń i szeptów Faustyny i Orfita. Orfitus to bowiem jest, słynny nasz cytarzysta, ten, ku któremu małżonka twoja tak nizko przychyla swe czoło, czytając znaki, które on palcem kreśli na stole. Co on tam kreśli? Mniemam, że nie filozoficzne maxymy. Inne wcale głoski, niż te, w które ty wczytujesz się, filozofie, wychodzą teraz z pod tego białego palca, który tak czarodziejsko łaskotać