Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.
—   120   —

pełen posąg Westy, bogini czystości niewieściéj i rodzinnéj miłości i zgody.
Dokoła tego miejsca, przy którém zazwyczaj dokonywały się najważniejsze akty towarzyskiego i rodzinnego życia, stało lub na stołkach i ławach siedziało osób kilkanaście. Niewolników, wyzwoleńców, życzliwych nawet lecz obcych klientów starannie ztąd oddalano. Narada, dla któréj przeważnie mężowie ci i te niewiasty skupili się tu w ciasne kółko, ważną być musiała, a spór, który toczyli z sobą, żywym i głęboko o ich serca zaczepiającym, bo smuga dziennego światła, która do mrocznéj komnaty wpływała przez urządzony nad impluvium czworokątny otwór sufitu, ukazywała na twarzach rumieńce zapału, na ustach gorzkie uśmiechy, a w ruchach postaci tę siłę wzruszenia, któréj pohamować i ukryć nie mogą nawet najpoważniejsi.
Kilku poważnych mężów, w surowe brunatne togi ubranych, ożywionym szeptem porozumiewało się ze sobą, a giesty ich ramion i wyrazy spojrzeń zdawały się czémuś usilnie zaprzeczać i czegoś stanowczo komuś zabraniać.
W pobliżu téj grupy, w zamyślonych postawach i z odblaskami różnych uczuć na wyrazistych twarzach, stali dwaj młodzieńcy, których gibkie i kształtne ciała pozbyły się w dniu tym wykwintnych sukien z kwiecistych lub haftowanych materyi, przy-