urzędnik dozorujący więźniów i do wyznaczonego im miejsca dążących wygnańców.
— Witajcie — rzekł. — Niewesołą tu wieść przynoszę. Ale powinność swą spełniam. Liburnijski statek, który Helwida Priska zawieść ma do Illiryi, za godzinę odpłynąć musi i już na gościa swego oczekuje.
— I na małżonkę jego, udającą się z nim w tę podróż, zabrzmiał głos Fanii, która, na widok obcego człowieka, powściągnęła wzruszenie i przed urzędnikiem państwa stała spokojna i nieco wyniosła, chociaż tę wyniosłość umniejszał napełniający jéj wejrzenie wyraz trwożnéj prośby. Z tą trwogą i prośbą w głosie zapytała:
— Czy pora już, abym sługom moim zanieść rozkazała na okręt przedmioty, które zabrać z sobą zamierzyłam?
Po chwilowém zdziwieniu na twarzy urzędnika trochę litości walczyć zaczęło z ochotą do grubiańskiego żartu. Ostatnia zwyciężyła. Z grubym śmiechem niedawnego wyzwoleńca i ślepego wykonawcy pańskich rozkazów, odpowiedział:
— Na Bachusa! Wesołą była-by nasza podróż, gdybyśmy mogli miłemi białogłowami napełnić nasz statek! Na biedę, nikt mi podobnego rozkazu nie dawał, a ja, pokorny sługa, rozkazom tylko posłusznym być muszę. Daremnie clarissima umieściła-
Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.
— 131 —