Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.
—   195   —

wspaniałym statku jednak, ale w brzuchach barwen. A kiedy tam już będziesz, nie skarż się bardzo, żeś na wodach spotkał żarłoczne istoty, bo gdyby nie ty i tobie podobni zamieszkiwały-by je może same śnieżne mewy i łagodne foki...
Chociaż to mówił tak, jak mówi namiętność we władnącéj sobą piersi skupiona: spokojnie i cicho, rozgorzał cały i wszystko w nim i na nim: dyadem, pancerz, miecz, na którym się wspierał, oczy pod brwią schmurzoną, koralowe usta i greckie nozdrza, gorzały tém straszniéj, że cicho. Cicho téż a wysoko wzniósł rękę z obnażonym mieczem, a na ten znak statek zawrzał ruchem, témbardziéj dziwnym, że cichym. Jak widna milczące zwijali się tam, coś czyniąc: Hermanius, Skato, Psalon, Tyfiros i inni; a Olimpus, na mieczu wsparty, zdala stał do cichego płomienia podobny, z uchem ku Nemezie nieco przechyloném, jakby słuchał cichego dzwonienia jéj szali. I łodzie, pełne ludzkich postaci i twarzy, do koła olimpusowego statku stłoczone, jak wznoszące się nad niemi gruzy Lipary, milczały, mnóztwem oczu ciekawych, brwi drgających, srogich uśmiechów błyskając. Tylko Bawiusz ze srebrną brodą, u piersi krzyżując ramiona, w których żyłach siny gniew zdawał się płynąć, raz jeszcze westchnął:
— O, Gracchusy!
A Belianus, zanim fala pod ciężarem jego ciała