kich zrozpaczonych spraw, ludzie przez wojny albo sądowe wyroki zrujnowani, obywatele z rodzinnych siedlisk wygnani, niewolnicy z ciemnic swych zbiegli. Nierzadko wysoko nawet urodzonych pomiędzy nimi widywano. Fale, płynące od Cyrenaiki do Krety, do Delos i Smyrny, były dla nich złotém morzem, na którém lotne ich statki zdobywały obfite łupy. Z bogactwami swemi nie ukrywali się wcale: złoto, purpura, drogocenne kobierce i zbroje napełniały ich łodzie, mające czasem posrebrzane wiosła. Po każdém zwycięztwie wyprawiali na tych łodziach, przy dźwiękach muzyki, szalone orgie...
...Na wybrzeżach mórz posiadali arsenały, warowne miejsca, oberwacyjne wieże. Miasto Isora, w górach Taurusu, była ich stolicą...
...Zbyt wielu Greków znajdowało się między nimi, aby teoryi usprawiedliwiającéj ich postępki zabraknąć im mogło. Nie jest nieprawością — twierdzili — za pomocą zręczności odbierać to, co wydartém zostało przez siłę. Dobra, które potężni odebrali nam odrazu, zwracamy sobie stopniowo...
...Jak potém Robin Hood oszczędzał ubogiego saksona, a zabijał normandzkiego dostojnika, tak oni przedewszystkiém dla możnych Rzymian okazywali się bez litości...