tu, odegrywającego się kędyś w głębi domu, zabawiać się poczęli zcicha toczonemi rozprawami o najświeższém posiedzeniu senatu, o mowie, którą na niém wypowiedział Cezar Oktawian, o zasługach Wespiliona i obecném jego nieszczęściu. Utrefieni młodzieńcy w strojnych tunikach, próżniacy i wykwintnisie, noszący zbiorową nazwę Ardelionów, a którzy obecnymi bywali wszędzie, gdzie tylko spotkać mogli zabawę wesołą a choćby smutną i przedewszystkiém piękne kobiety — spuszczali powieki, nastrajali rysy swe do min poważnych, a ścisnąwszy się nad „impluvium” w gromadkę, szeptali o wczoraj widzianéj w teatrze ślicznéj pantominie, o wesołéj uczcie u niemłodéj już, lecz jeszcze rozkoszy życia żądnéj Cecylii Metelli, o pięknéj Rufilii, która przed chwilą, na słowa wyrzeczone przez Muzę, załamując ręce i głośno wzdychając, tak ogniste i obiecujące wejrzenie rzuciła z pod powiek na bogatego wdowca Labeona... Kobiety, poufalsze i mniéj od mężczyzn powściągliwe, z Cecylią Metellą na czele, wcisnęły się gromadnie w boczny korytarz, z „atrium” w głąb’ domu wiodący. O wielkiéj pani téj, najbogatszéj ze spółczesnych kobiet rzymskich, bardzo wiele i bardzo długo w Rzymie mówiono. I teraz jeszcze, jakkolwiek twarz jéj, cudownie piękną niegdyś, okrywała już delikatna sieć zmarszczek, jakkolwiek ukazywano sobie chirurga,
Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —