Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.
—   216   —

Hesperyi zwracają... Już ją spostrzegli... już wpływają w pokój, w sytość, w przyjaźń, w pogodę!... Zwyciężyłaś sprawiedliwości!... Hesperya! Hesperya!
(Drżąca konwulsyą natchnienia i zachwytu Kassandra milknie. Koroibos zbliża się do niéj z lękliwą czcią).
Koroibos. Skraj sukni twéj całuję błogosławiona! Więcéj mi szczęścia dałaś, niżem żądał, wiem, za co cierpiałem. I oto znowu gotowy jestem do cierpień i boju, bo tylko ci, w których nadzieja umarła, zrzucają zbroję... Co mam czynić? Rozkazuj!
Kassandra (zrywając się). Do walki! do walki! gdy jedni giną, inni ojczyste bogi i skarby ratują! Z ginących bogowie kują tarczę dla zbawianych! Koroibosie, oboje my precz z tych murów! Ja wołać będę: walczcie! Ty walcz! (Wstrzymując się, ciszéj). Zginiemy razem!
(Hałas bitwy zbliża się; drzwi świątyni, gwałtownie pchnięte, otwierają się na oścież; wpadają wodzowie greccy: Idomeneus i Agamemnon, za nimi tłum walczących Trojan i Greków).
Idomeneus. Tuś, Koroibosie! a z tobą najpiękniejsza z córek Priama! Mądryś, chciałeś umrzéć z czarą mocnego trunku przy ustach! Masz, synu Mygdona, który mi zabił brata! pij zimną śmierć! (Zabija go. Do żołnierzy, wskazując Kassandrę).