sklepienie niebios wyjechał. Od płomienistego wysłania jego wozu i ognistych włosów, koroną otaczających mu głowę, ziemia stanęła w cieple i blasku, a ludzie, przez nocne mary opuszczeni, z czcią i wdzięcznością wołali: „słońce wschodzi!“
Ale ładna Iris bez grozy i uwielbienia wlatywała w gorący krąg wielkiego boga i już cichym swym lotem ominęła jego spienione rumaki, gdy Febus, dostrzegłszy ją, zawołał:
— Z ziemi powracasz, mała bogińko! Jakież nowiny Olimp dziś usłyszy?
Znowu nazwał ją małą i żart z niéj uczynił! Ale Iris pragnęła tylko zaczepki. Jak Zefir zwinna zmieniła kierunek swego lotu i, w promienistą koronę włosów jego wpadając, nad samém uchem wielkiego boga szczebiotać zaczęła:
— O, wielki panie światła i piękna, ciemne i brzydkie nowiny niosę dziś z twojéj ulubionéj ziemi! Przez Herę do Chios posyłana, przeleciałam nad całą Grecyą, tym krajem, na który podobno w postaci wiedzy i wzniosłych natchnień, najwięcéj łask twych spłynęło. Otóż rzecz dziwna! łaski te tam przyniosły wcale nieosobliwe plony. Posłuchaj i osądź sam! Pomiędzy Spartą i Atenami widziałam pole bitwy i, chociaż bardzo małą sobie jestem, wielką litość na widok ten uczułam. Wśród mnóstwa trupów leżało tam mnóstwo takich, którzy jeszcze żyli, od ran poniesionych nieznośne
Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/231
Ta strona została uwierzytelniona.
— 225 —