Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.
—   227   —

płaczą apetyt miewają mały; nakoniec, ziemia, nie lubiąc, aby uprawiały ją trupy, skąpsze w tym roku wyda plony. Nie przekonali się także, kto silniejszy i większy, bo gdy dziś Sparta zwyciężyła Ateny, jutro Ateny zwyciężyć mogą Spartę, a ona wié o tém i, głośne święcąc tryumfy, pocichu strasznie lęka się odwetu. Jedni tylko Heloci nie tryumfują nigdy. Wiész, Febie, że gdybym do rzędu wielmożnych bóstw należała, ulitowała bym się nad tym ludem, niegdyś przez twardych Spartan podbitym. Straszne rzeczy, ile oni od tych panów swoich znosić muszą! Niedość, że ich od biesiadnych stołów odpędzają; niedość, że nad nimi stokroć straszniejsze od Damoklesowych zawieszają groźby, bo gdy Damokles, mieczem przeszyty, umrzéć mógł odrazu, Helota skuty, chłostany, głodzony, lżony, do piekieł raczéj dostać się pragnąc, długo na ziemi żyć musi; niedość, że wszystko to im czynią, jeszcze i dusze ich, przez różne zaklęcia i sztuki, nie wiedziéć w co obracają. Argus, który mię lubi, pożycza mi czasem — abym widokiem świata lepiéj ubawić się mogła — jednego lub dwojga ze swych licznych oczu. Argusowemi na nich oczyma patrząc, zobaczyłam najpierw piersi ich dziwnie kaleko i, jak mi się zdawało przez uciski kajdan zwężone, z wnętrzem, jak mniemam, przez wieczny gniew oparzoném, a w tych wnętrzach, zamiast serc, cóż? gąbki rozmiękłe, gady syczące, galaretowate bryłki