Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.
—   248   —

zielone Dryady splatały taneczne koła! i wy, ubogie krosna mojéj matki, i wy, białe gołębie sióstr moich, i ty, Mopsusie, wierny stróżu chaty! jakżem dziś od was daleki! Na wojnę Ulisses młodzież Itacką wołał. On, wódz, król, ciał, trzód i woli naszéj pan! Podwójne ofiary ojciec złożył larom, matka złami oblała mi głowę, siostry na rozpuszczone włosy załamane dłonie zarzuciły, Mopsus szedł za mną długo, daleko, aż miłośnie językiem ręki méj dotknąwszy, z pyskiem zwieszonym do chaty powrócił... Dziesięć lat pod murami Troi spędziłem, a po wojnie, pomyślnie dla Greków skończonéj, Ulisses, płynąc tędy, wypadkiem mnie samego na dzikiéj téj wyspie zostawił. Spragniony strumienia, czy stawu szukając, odszedłem daleko, a kiedym do brzegu wrócił, już tylko ich żagle, jak w oddaleniu znikające szczęście, na skraju niebios bielały. Bogowie! czy ludzkim ustom daliście słowa, któremi opowiedziéć mógłbym rozpacz moję ówczesną i męki późniejsze, i to wszystko, co mię dziś, o, Trojanie! w moc waszę oddaje? Nie wiem już, ile razy wóz słońca obiegł sklepienie nieba i opadały mię zmroki nocy, odkąd tu jestem; wiem tylko, że trwa to długo, o Trojanie, jakże długo! Jaskinia, w skale przez morze wykuta, jest mojém mieszkaniem, a pożywieniem korzenie ziół i dzikie jagody. Ludzkiego głosu spragniony, słyszę we dnie i w nocy ryk niedźwiedzi, krakanie kruków, pisk jastrzębi i ten-