Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.
—   250   —

minuty tułactwa, uśmiechem nie okrasiły się ani razu, teraz śmiał się na całe gardło.
— Ojczysta ziemia! słuchajcie! słuchajcie! on, przed synami Troi, żale swe za ojczystą ziemią wywodzi! A gdzież jest, Greku, nasza ojczyzna? Kiedy tym mieczem gardło ci rozporę, z krwią mi wypluniesz odpowiedź: gdzie Trojan ojczyzna?
Silny Eupalamon już się był rzucił ku nędznemu gościowi statku, lecz krok i ramię powstrzymał, chcąc wprzód z nim poigrać. Więc z kornemi ukłony zapytywać go zaczął: jaka zmienność przeznaczenia, jaka niełaska bogów sprawiła, że syn zwycięzkiéj Itaki, potężnego Ulissesa żołnierz, o gościnę i wybawienie błaga nędznych, wzgardzonych tułaczy? A gdy Eupalamon tak żartował, piękny Amintor, o płowych włosach i dziecięcéj twarzy, od przedwczesnéj nienawiści gorejąc cały, do ziemi przysiadał, palce wyciągał, psiemi imiony Greka ku sobie przyzywał, a potém krzyknął, że siedmiu braci pies ten mu pożarł i, blade lica w dłonie ukrywszy, takim zawył płaczém, od którego serca śmiertelnych pękają. Co słysząc Panopeusz, z tkliwéj przyjaźni dla Amintora znany, błyskawicę z miecza nad klęczącym skrzesał i piérwszy zawołał:
— Śmierć Grekowi!
— Śmierć mu! — powtórzyli Testias, Arkas i Hipokoon; — wilka tego, który w nasze dostał się ręce, w ofierze cieniom Hektora zarżnijmy!