łacu, po pieśni, którą na żądanie wodza wyśpiewał ślepy lirnik, zamknęły się nam usta i głowy na piersi opadły. Ślepiec był natchniony, a pieśń jego smutna opowiadała o klęskach, znojach, zgonach, któremi bogowie nawiedzili dawno zgasłe pokolenie. Piérwszy Ilos, sławny wódz Dardanów, głowę, którą po stokroć wieńczyły wawrzyny, podniósł i rzekł: „Czegoż się smucimy? Jakaż jest moc, która w pomyślności płakać nam każe nad mękami dawno pomarłych?” A Kitoz, z zapalczywości znany, zawołał: „I nie naszego-to rodu strapienia ślepiec ten opiewał; owszem, wrogów to naszych żałobną opiewał historyą! Więc cieszmy się raczéj, że bogowie pomścili krzywdy, przez nich pradziadom naszym zadane!” Rzekł, ale nie cieszył się wcale, i choć ku czarze rękę posunął, wnet ją opuścił, w ciężką wpadając zadumę. Tu mądry Alkmanen, tym razem przecież sprzeczności własnych i Kilosowych pojąć niemogący, przed Laomedonem czoło pochylił: „Najstarszy laty i najwyższy chwalą z pomiędzy nas, Laomedonie, wytłumacz nam, dlaczego żywych zasmuca smutek pomarłych, obecnych bolą bóle oddalonych i wrogom nawet łzy cieką z oczu na odgłos strasznych przeznaczeń wrogów?” Z Alkmanem wszyscy — wodzowie, rycerze, zaledwie dorosłe chłopięta, — zgodnie powtórzyli: „wytłumacz nam, Laomedonie!” Laomedon dla ucieszenia swych gości
Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/259
Ta strona została uwierzytelniona.
— 253 —