dowych regestrach, przychodził pocieszać strapionego ojca i przywodził za sobą orszaki pogrzebowych płaczek i sług świątyni, mających przy zwłokach śpiewać „mortualia” żałobne pieśni. Wchodząc do „atrium” „Libitinarius,” żałośnym głosem do znajdującego się już tam pana domu zawołał:
— Wolał-bym, o Wespilionie, abyś, zamiast do mnie, posyłał dziś gońca do sług Wenery Lucyny, którzy w regestrach państwa nowonarodzone zapisują dzieci!...
Gdy „Libitinarius” słowa te wymawiał, Turia, wsparta na ramieniu Atii, przez „atrium” przechodziła. Słyszała.
Wśród wchodowego podwórca, oddalająca się z domu grupa świetnych kobiet, stanęła jeszcze, aby pomówić o scenie żałosnéj, tylko co widzianéj i o zabawach wesołych, w ciągu dnia zdarzyć się mogących. Jako motyle barwne dokoła kwiatów, fruwali dokoła niewieścich sukien strojni i woniejący Ardelionowie. Mówiono zrazu o Wespilii.
— Piękna z niéj niewątpliwie była-by kobieta, — zauważyła Cecylia Metella, — ale jeżeli-by w ślady matki wstępowała. Rzym posiadał-by tylko o jednę głupią kobietę więcéj.
— O, Domina! — zawołała młodziutka i świeżo do towarzystwa wielkiéj pani przyjęta Salvia — słyszałam zawsze, że Turia jest kobieta uczoną. Umié
Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —