Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.
—   45   —

ne w myśli swojéj miejcie, co wam teraz mówię, że jeśli pozory przeciw mnie świadczyć się zdają, postępki moje nie zaświadczą nigdy przeciw szlachetności i cnocie wspólnego nam rodu.
Rzekłszy to, skłonieniem głowy pożegnała obecnych i odeszła. Dokoła Wespiliona zaszemrały współczujące i pocieszać go usiłujące głosy. Jeden tylko Labeon ani jednego słowa nie wyrzekł w obecności Turyi i teraz, po odejściu jéj, milczał także. Zawsze był on gorącym czcicielem swéj krewnéj, dziś wydała się mu ona więcéj niż kiedy zachwycającą, a przyoblekał ją urok smutnéj jakiejś dla wszystkich nieodgadnionéj tajemnicy. Od roku był wdowcem, kobiety takie jak Rufilla, które oblegały go wabnemi zaloty, budziły w nim odrazę, a jakkolwiek dorastający synowie przyozdabiali mu dom i życie, w domu i życiu swém uczuwał pustkę i zapełnić ją zamierzał. Teraz Turia wolną zostać pragnie i zostanie pewno... Białą dłonią uczony prawnik gładził powoli długą, jedwabistą swą brodę, źrenice spuszczonemi powiekami okrył, milczał i myślał. Gdyby Wespilion odgadł był w téj chwili myśli przyjaciela, ujrzał-by, że ułomne serce ludzkie mieszkać może w takim nawet uczonym i cnotliwym mężu, jakim był niewątpliwie Labeon. Ale on niewiele widział i słyszał ze wszystkiego, co go otaczało, a wtedy dopiéro, gdy pozostał samotnym, postanowił otrząść się, z wrażeń doznanych i panowa-