Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.
—   51   —

prawo ojczyzny naszéj mężowi nad niewiastą daje i rozkazuję ci — abyś mówiła.
Stała nieruchoma wciąż i milcząca, lecz już nie drżała. Wespilion pytał daléj.
— Czy obraziłem cię niebaczném słowem lub postępkiem jakim? Ale, czyż jedno słowo lub czyn serce raniące zatrzéć mogą w pamięci tyle innych, które budziły szacunek i przyjaźń? Jeżeli jednak dla tego mnie opuszczasz, powiedź mi o tém, a będę wiedział, że nie jam winien, lecz winną tu pamięć niewieścia, z któréj jak z sieci tysiące wspomnień w chwili jednéj wysypać się mogą.
Nie podnosząc powiek, Turia odpowiedziała krótko:
— Żadném słowem ani żadnym postępkiem nie obraziłeś mnie, Wespilionie.
— A więc — mówił on daléj — z odejściem Wespilii zniknął zapewne dla cię cały urok naszego związku. Kłamałaś przede mną miłość i szczęście, aby nie rzucać cienia na dziecięcą wesołość i przyszłe losy córki?
Tym razem z tłumioném uniesieniem zawołała:
— O Wespilionie, nie oszukiwałam cię nigdy! Byłam przy tobie — szczęśliwą!...
W oczach mężczyzny rozrzewnienie zwycięzko walczyło z gniewem.
— Dla czegóż więc, gdy dotknęło nas wspólne