Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
—   59   —

bo dłonią wciąż zakrywał sobie oczy. Tylko na ustach jego, przed chwilą boleśnie ściągniętych, ukazał się i wnet zniknął, słaby, zaledwie dostrzegalny uśmiech. Spostrzegła go jednak Turia i, mniemając, że wybiegł on na usta Wespiliona, aby radośnie powitać przedstawiony mu przez nią obraz nowego szczęścia, zbladła zrazu bardzo, lecz prędko twarz jéj okryła się wyrazem niewysłowionéj czułości. Czule, miękko, ujęła w obie swe dłonie zwisającą śród fałd tuniki rękę męża, i głosem, w który siłę przekonywania wlewała, mówiła znowu:
— Niechaj cię, Lukrecyuszu mój, względy cnoty i prawości w tym razie nie powstrzymują. Rozwodząc się ze mną i poślubiając inną małżonkę, nie uczynisz nic przeciwnego prawom i obyczajom ojczyzny naszéj. Przypomnij sobie, że starożytni przodkowie nasi składali przed Cezarami przysięgę na to, że żenią się po to, ażeby zrodzić i wychować dla Rzymu obywateli użytecznych i dzielnych. Przypomnij sobie, że w 6-ém stuleciu po zbudowaniu wiecznego miasta, Spuryusz Karwiliusz po raz piérwszy dał Rzymowi przykład rozwodzącego się małżeństwa, nie dla czego innego, tylko dla tego, że mu żona nie dała potomstwa. Tulliusz Cycero, którego wielbicielem jesteś, po trzykroć był żonatym. Trzy z kolei małżonki do domu swego wprowadzał, słodki poeta nasz Owidiusz. I Cezar