Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.
—   65   —

cieżkie bóle me i tęsknoty milkły i usypiały przy słodkim śpiewie twoim... ty najwdzięczniejsza!...
Patrzyli sobie wprost, twarzą w twarz, oczyma, w których co chwila błyskały i znikały powściągane łzy.
— Potem przebiegły Oktawian ujrzał potrzebę wzmocnienia rządów swych, przez przyzwanie ku sobie najwierniejszych synów Rzymu. Wraz z wielu innymi i mnie z wygnania powrócił on ojczyznie aż nadto łaskawemi słowy i postępki, zachęcając mnie do przyjęcia udziału w pracach publicznych. Długo byłem wahający się i niepewny, jak mi postąpić wypada. Bezczynność była mi wstrętną, lecz miałżem pracą i cnotą swoją podpierać rządy, dla których w duszy wieczną żywiłem nieprzyjaźń. I byłbym może, jak tylu innych uczyniło, unikając zbliżenia się z tém, od czego mnie przekonania moje odstręczały, oddał się miękkiemu i wykwintnemu próżnowaniu, które siłę duszy odbiera i blask imienia gasi, gdybyś ty mi nie rzekła: „Nie dla Oktawiana pracować będziesz, Lukrecyuszu, służąc publicznym sprawom, ale dla Rzymu, który teraz najwięcéj potrzebuje, aby nie opuszczali go dumni i prawi. Cóż będzie, jeśli u steru ojczyzny, obok pognębiciela wolności jéj, staną sami stronnicy i służalcy jego? Jeżeli rzeczy, przeciw któréj walczyłeś, odmienić już nie możesz, to czynnie zajmując się dobrem ogólném, wiele złego