Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.
—   69   —

strwonionego majątku swego pojąć jéj nie mogąc, a ona, widziałem to, pokochać go jest gotową. Tak mieć będziemy syna i córkę, a gdy nadejdzie rocznica śmierci biednéj i dobréj naszéj Wespilii, jako „parentalia” dary pamięci najbliższych, zaniesiemy jéj wierną, wzajemną miłość jéj rodziców i przez nich sprawione szczęście dwojga młodych, którzy go są godni... Czy dobrze, Turyo? Czy chcesz aby było tak, jak mówię?
W téj chwili podniosła się u wejścia zasłona i, niespokojna zapewne o opiekunkę swą, do pokoju weszła Atia. Biała, fałdzista „palla” okrywała ją aż do ziemi, a szerokie jéj rękawy odkrywały nagie, śliczne jéj ramiona. Złociste włosy swe okryła na noc siatką ze szkarłatnego jedwabiu, w ręku jéj błyskał płomyk lampki, palącéj się w bronzowym sandałku. Ujrzawszy Wespiliona i Turią połączonych uściskiem i z cicha z sobą szepcących, wydała krzyk radości i cofnąć się chciała, lecz Wespilion przywołał ją gestem. Postawiła lampkę na stole, przybiegła i u stóp Turyi na ziemi przyklękła.
— Atio! — rzekł Wespilion — ułożyliśmy z Turią że ty zastąpisz nam biedną naszę Wespilią i będziesz nam córką, a młody Flawiusz, przyszły mąż twój, wobec prawa i ludu synem naszym zostanie.
Zarumienioną od zawstydzenia i z kolei od nagłéj radości zbladłą twarz swą Atia ukryła na pier-