Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
—   74   —

Miasto sprzętów, wysłanych miękkiemi puchy i drogiemi kruszcami świecących, łoże twarde i proste, z parą zwierzęcych skór za całą ozdobę i pościel; miasto wspaniałéj uczty, zastawionéj w naczyniach nieobliczonéj ceny, — trochę owoców i wina w kryształowych czarach; miasto strojnéj i gwarnéj gromady dworaków, — stół wielki, zwojami pergaminów spiętrzony i otaczające go stołki, z drogocennéj lecz twardéj kości słoniowéj, na wzór senatorskich, kurulnych siedzeń urobione. Snadź dostojnicy państwa, naradzający się nad jego sprawami, dosiadać je zwykli. I tylko złoty posąg Fortuny rzucał w półmrok téj komnaty, migotliwe, ogniste błyski. Na kwiecistém tle kobierca, postać bogini szczęścia, opiekującéj się rodem Antoniuszów, zarysowała linią niewymownéj czystości i gracyi. Lekko jedną stopą wsparta na wysadzaném dyamentami kole, ze wspaniałym wdziękiem wyciągnęła ramię, lejąc z tulipanowego rogu potoki kwiatów, owoców i kłosów. Przepaski na oczy tu jéj nie dano. Owszem, źrenice jéj, nieruchome a gorejące, ze świadomością wyboru i uśmiechami obietnic, patrzały wprost na tego, który był jéj wybrańcem.
Ale Marek Aureliusz w obliczu bogini szczęścia nie szukał dla siebie wróżb, nie poił oczu czarowną harmonią jéj kształtów, ani radował się dyamentową rosą, usiewającą obręcz i oś jéj koła. Wodny