Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.
—   75   —

zegar, łagodnie szemrzący za ścianą z kobierców, nie dokonał jeszcze jednego swego obrotu, odkąd ministrowie, senatorowie i najwyższą ufnością władcy obdarzeni wymyśliciele, z tych otaczających stół siedzeń powstali i, odszedłszy, pozostawili go ciszy, pełnéj jeszcze surowych głosów ich napomnień. Absolutnego władcę połowy świata, doradcy i powiernicy jego, dziś upominali z surową szczerością. W tych upomnieniach brzmiało wciąż drogie mu imię jego brata.
— Nad postępkami Werusa, zaciąż cesarką swą dłonią!
— Płochość Werusa przykroć, Cezarze!
— Z rąk brata swego wyjm potęgę, którą go obdarzyłeś!
— Niech brat twój, Werus, przestanie razić oczy naszych synów, które sam przyzwyczajasz do widoku cnoty!
A uczony prawnik, Scewola, który wraz z nim pracował nad przekreślaniem wielu dawnych, a kreśleniem nowych ustaw państwowych, powstając, rzekł:
— Kiedy, Cezarze, znajdziesz się w Kuryi, w gronie całego zgromadzonego senatu, przedstaw do obrad ustawą, która-by nakazywała usuwać z oczu ludzkości takie szkodliwe i rozhulane dzieci, jakiém jest Lucyusz Werus!
Tak oni mówili o bracie jego, a on, ze spuszczo-