Chwedora, żona parobka Klemensa, zamiotła glinianą podłogę izby, śmiecie zgarnęła do kąta, nie myśląc wcale o wyrzucaniu ich za próg, obierzyny kartofli wsypała do cebrzyka, napełnionego pomyjami, a umieściwszy pod ławą to pożywienie, przeznaczone dla krowy, drewnianą deską zasunęła otwór pieca, w którym dwa spore garnki zawierały zgotowany już obiad dla niej i dla jej rodziny.
W jednym z tych garnków znajdował się barszcz z boćwiny i burakowego kwasu: w drugim — krupnik jęczmienny z kartoflami, czyli, wedle zwyczaju chłopów tych okolic, jedna potrawa kwaśna, druga przaśna. Spożytemi one być miały w godzinie południowej, teraz zaś ranek był jeszcze wczesny.
Ale Chwedora wnet musiała wyjść z chaty, bo najęła się na dzień ten do pełcia dworskich ogrodów warzywnych, a mąż jej Klemens, od
Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.