czajnie lubiła bajki i przypowiastki. Żyd wyprostował się i mówić zaczął:
— U nas tak napisane stoi. Kiedy Pan Bóg chciał temu światu Biblią dać, to powiedział, żeby wszystkie góry do niego przyszły. Góry, ma się rozumieć, posłuchały Pana Boga, ale te, co były wielkie, stanęły na przodzie bardzo pyszne z tego, że były wielkie i czekały, której z nich Pan Bóg Biblią da. Pan Bóg popatrzał, popatrzał i zawołał do siebie najmniejszą górę, taką małą, że ona za wielkiemi schowała się i myślała, że jej Pan Bóg i nie zobaczy. Ale Pan Bóg zawołał ją i powiedział: »Ja Biblią tobie daję, bo ty choć mała, ale więcej jesteś warta w moich oczach od tamtych wielkich. A dlaczego ty więcej warta? Dlatego, że one pysznią się, a ty nie pysznisz się i dlatego, że z nich wiele kamieni na ludzi spadało a z ciebie żaden kamień na nikogo nie spadł«. I dał Pan Bóg Biblią najmniejszej górze a jeden nasz wielki rabin — on nazywał się Ben-Jehuda — gadał, że ta przypowiastka pokazuje, że maleńki człowiek może być więcej wart od wielkiego, jeżeli on niepyszny i nikomu nie zaszkodził, a tamten pyszny i dużo złego ludziom narobił.
Dłonią o stół uderzając, stary Korejba z błyskiem oczu zawołał:
Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.