Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

A drugi człowiek przyszedł i mówi: Reb-Urielu, naucz ty mego syna w świętych książkach czytać — a on chciał uczyć i nie mógł, bo sam czytać zapomniał. A trzeci człowiek przyszedł i mówił: Reb-Urielu, daj mnie co jeść — a on chciał dawać i nie mógł, bo cały jego majątek gdzieś przepadł. Aż Reb-Uriel krzyknął okropnie i obudził się i poczuł, że w głowie ma ten sam rozum co pierwiej, a cały majątek jego naokoło niego jest. Wtenczas on padł na twarz przed Panem Bogiem i modlił się: »Nie dawaj mnie jeszcze, Panie Boże, śmierci, bo choć ja bardzo nieszczęśliwy, ale ja szczęśliwy, bo mogę radościów robić tym, co smutne!... A jeden nasz wielki rabin — on nazywał się Ben-Akiba — gadał, że ta przypowiastka pokazuje, że jeżeli kto nieszczęśliwy i bardzo gryzie się, to niech on tylko dobrze naokoło siebie obejrzy się a pewno zobaczy, że na tym głogowym krzaku, w którym on siedzi, słodkie winogrona rosną.
— Patrzcie! — rzekł Korejba — jaki ty mądry Gdalu, tyle historyj na pamięć umiesz! I niczego sobie te twoje historye, dalibóg niczego, choć żydowskie. Siadajno, siadaj, teraz pogadamy sobie o tym grochu!
Ucieszony okazaną mu łaską, lecz znowu