Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

do komnaty narad, lecz przez kilka minut siedział z podniesioną trochę głową i jak w tęczę wpatrywał się w obwinioną, — z jakim wyrazem oczu? tego z powodu oddalenia nikt z tłumu dostrzec nie mógł. Patrzali też na nią i jego towarzysze, z których jednemu brwi zsunęły się mocno. Trwało to bardzo krótko, minutę, najwyżej dwie minuty, poczem wstali i odeszli. Nie wracali długo. Sprawa była prosta i jasna. Dlaczegoż narada trwała tak długo?
Tubalnym głosem woźny oznajmił, że sąd do sali posiedzeń powraca.
Ze szmerem szumiących drzew wszyscy powstawali. Za stołem zasłanym suknem, przewodniczący stanął pospołu z towarzyszami swymi i zaczął czytać wyrok. Zauważono, że czytał nieco cichszym głosem, niż ten, w którym wprzódy przemawiał. Joanna Lipska, skazana została na dwieście talarów kary pieniężnej, a w razie niewypłacalności, na trzy miesiące więzienia.
Posiedzenie sądowe zamknięte; publiczność odpływa z sali. Tu i owdzie prawnicy pomiędzy sobą szepczą, że dziewczyna ta jest szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, bo małym jeszcze kosztem przestępstwo swe okupi...
Jednak małość i wielkość są pojęciami nad-