nie chciała za zapłatę obiad ci dawać. Miałbyś u niej jedzenie zdrowsze niż w restauracyi... Pamiętaj także, gdy wieczorem siadasz do pisania, lampę uważnie zapalać, bo masz zwyczaj czynić to tak, że pokój napełnia się dymem i swędem, co ci bardzo na oczy szkodzi... W spiżarce, przy kuchni, jest trochę masła, kaszy i mąki, a w piwnicy kartofli i warzywa sporo... dobrze zrobisz oddając to wszystko Rożnowskiej, jeżeli u niej jadać będziesz. Zawsze to ci trochę pieniędzy oszczędzi...
Gdy tak mówiła, Mieczysław patrzał na nią z dziwnym wyrazem oczu. W tych przedwcześnie zmordowanych i chorych oczach było tyle wesołości i razem tyle żalu, że trudno byłoby powiedzieć, czy wybuchnie on zaraz śmiechem, czy płaczem. Gdy Joanna mówić przestała, zapytał:
— Czy skończyłaś?
— Tak, — odrzekła, — zresztą przez dzisiejszy wieczór i jutrzejszy ranek może jeszcze coś przypomnę sobie...
Nie spuszczając z niej wzroku, przez kilka sekund wstrząsał głową, tak jakby dziwił się czemuś lub nad czemś ubolewał. Potem, nosowym swym przewlekłym głosem mówić zaczął:
Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.