Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

w chwili, gdy Aleksy w małem swem mieszkaniu, z piórem w ręku, pochylał się nad dużem i znaczną ilością papierów zapełnionem biurem. Biuro to stało w głębi obszernej alkowy, zaopatrzonej w okno, a szerokiem wejściem połączonej z salonikiem, za którego dwoma oknami szemrała i turkotała ulica niewielkiego, ale dość ludnego i ruchliwego miasta.
W saloniku, skromnie, lecz nie bez pewnej wytworności urządzonym, najwięcej miejsca zajmowały książki i dzienniki; alkowę zato napełniały przedmioty, mające ścisły związek z obowiązkowemi czynnościami młodego urzędnika. W mocno zamkniętych szafach odgadnąć można było stosy zapisanych papierów, z których każdy nosił na zewnętrznej swej karcie wypisane nazwisko człowieka, którego winy prawdziwość i stopień tu właśnie ulegały badaniu i dochodzeniu. Pewna ilość takich papierów piętrzyła się także na stołach i biurku, a pomiędzy niemi widać było porozrzucane szkice rysunkowe, przez które sędzia śledczy uwyraźniał i udokładniał obrazy i szczegóły badanych miejsc i wydarzeń. Te urywki pejzażów często malowniczych, a zawsze spokojnych, te wnętrza wiejskich i miejskich mieszkań, wysuwając się zpod bibuły okrytej sztywnem, kancelaryjnem pismem, za-