Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
—   70   —

staje mi życie prywatne ze wszystkiemi jego stosunkami, wpływami, z całą jego minimalną choćby pracą nad przedsięwziętem dziełem. Tem dziełem mojem, ukochanem, wszystkich sił moich wzywającem, będzie pocieszanie i podnoszenie tak długo krzywdzonych i maluczkich, a umartwianie i niszczenie pysznych i krzywdzicieli, chociażby zadawanie krzywd nie było już, ku wielkiemu ich smutkowi, w ich możności.
»I nie wiem, co mi większą rozkosz sprawić może, czy w upośledzonym i zbydlęconym dotąd człowieku powitać równego mi ludzkiemi przymiotami brata, czy na głowie jego wiekowego gnębiciela postawić mszczącą jego krzywdy stopę. Bo jeżeli ucisk wszelki, sam przez się, jest dla ciebie jak dla mnie rzeczą ohydną, to pojęty jako wymiar sprawiedliwości......«
W tej chwili otworzyły się drzwi przedpokoju, do saloniku wszedł człowiek w ubraniu urzędnika policyi niskiego stopnia. Z postawą wyprostowaną, zbliżywszy się do wejścia alkowy, oznajmił:
— Obwinionego przywiodłem.
Aleksy podniósł znad papieru twarz okrytą wyrazem szczerej egzaltacyi, z jaką wywnętrzał się przed przyjacielem ze swych poglądów i uczuć, ujrzawszy policyanta wyprostował się,